niedziela, 29 grudnia 2013

Wspomnienie Cracovii



Jak co roku w okresie świątecznym, w Krakowie odbywa się mocno obsadzony festiwal szachowy Cracovia. W tym roku wśród gwiazd najsilniejszego openu wskazać należy Bartka Heberlę, Władimira Małaniuka i oczywiście Macieja Adamowicza :). Również ja grywałem na Cracovii, zdarzało się rozegrać ciekawe taktycznie partie, którymi się tutaj z Wami podzielę. 

  Pierwsza z nich, grana była 2 lata temu. Pamiętam tamten turniej jako bardzo trudny psychologicznie. W ciągu dziewięciu partii zagrałem zaledwie dwie dobre, ciekawe że obie w obronie francuskiej, różnymi kolorami. Zapraszam do obejrzenia tej nieskomplikowanej, miłej dla oka partyjki:




Natomiast poniższa partia to zupełnie inna historia. Rozegrana rok wcześniej, z moim szachowym przyjacielem. Pozostawiam ją nieskomentowaną, gdyż uważam to za zbędne :)




Tak przeróżne historie kryje w sobie Kraków i turnieje tam rozgrywane. Niestety w tym roku Cracovia musi sobie poradzić bez mojej obecności. Ale już w przyszłym (2 stycznia) zjawię się tam, aby dopingować kogo trzeba i żeby pisać historię Miasta Królów Polski. Do zobaczenia :D

wtorek, 26 listopada 2013

Zastał szachownicę drewnianą, pozostawił kamienną, a w końcu roztaktychył.


Witam, witam, witam!

Drużynowe Mistrzostwa Polski - II liga seniorów, Poronin 2013. Turniej i miejsce które długo pozostaną w mojej pamięci z wielu względów. Tutaj jednak skupię się na najważniejszym aspekcie - czysto szachowym. W końcu po to tam pojechałem. Żeby grać i wygrywać. Po trzech wcześniejszych turniejach, z czego dwa zagrałem słabo, a trzeciego nie zagrałem wcale, jechałem na ligę drżąc o swoją formę. Jednak są świadkowie, którzy jeszcze w Rewalu słyszeli, że na lidze wracam do dobrych szachów...

Piąta runda, mecz na szczycie, ważny dla dalszego przebiegu turnieju.
Zarówno przed tą partią, jak i przed każdą inną na lidze, razem z Obrusem (7,5/9 klasa, szacun) słuchaliśmy na niemałej głośności piosenkę Muse - Survival. Taka bardzo motywacja.

I'm gonna win, spójrzcie:



Nie było tu wielkich fajerwerków jak we wcześniejszych partiach. Była za to głęboko policzona, niespodziewana ofiara tylko jednej figury, o strategicznym podłożu. Tym bardziej jestem z siebie dumny, że chyba nikt z obserwujących partię nie ocenił ofiary jako poprawną. Tzn na początku nie, później ocena chyba już nie ulegała żadnym wątpliwościom :)

Także pamiętajcie,
"I choose to survive
Whatever it takes."!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Początki Taktychenko.

Witam serdecznie po niekrótkiej przerwie. Obecnie w światowych szachach dzieje się bardzo dużo - mecz o Mistrzostwo Świata, DME, no i kolejny wpis Taktychenko. Dlatego dzisiaj będzie krótko, w końcu wszystkim spieszy się na transmisję z Warszawy.
Tym razem chciałbym zaprezentować Wam dawną partię, w której poświęciłem dużo drewna, aby później zabrać jeszcze więcej przeciwnikowi. Niestety będzie to partia jednostronna, ale jak najbardziej przyjemna dla oka, oczywiście z solidnym łubudu :)





Jeśli mnie pamięć nie myli, była to pierwsza partia w moim wykonaniu, którą wygrałem w szalonym (aczkolwiek nie najbardziej szalonym) stylu Taktychenko. Można z niej wyciągnąć lekcję, że nawet grając z teoretycznie dużo silniejszym przeciwnikiem (a może zwłaszcza z takim), warto zaryzykować, zarówno wybór skomplikowanego debiutu jak i ofiary materialne. Zachęcam wszystkich do takiej gry i sam nie zamierzam postępować inaczej :)

Dziękuję za poświęconą chwilę i już teraz zapraszam do przeglądania kolejnych wpisów, które niewątpliwie co jakiś czas będą się tu pojawiać.

niedziela, 27 października 2013

Od razu z grubej rury.


Przez całą swoją szachową, powiedzmy, karierę, zdarzało mi się rozgrywać szalone partie, z różnym skutkiem. W ostatnim czasie coraz częściej udaje mi się przeprowadzać niesamowite kombinacje, co prawda nie zawsze poprawne, ale bardzo często skuteczne. Kiedy 2 tygodnie temu wygrałem w spektakularny sposób z Panem Januszem Raszką, zakiełkował w mojej głowie pomysł założenia szachowego bloga, z tą właśnie szaloną twórczością.

Tak więc witam wszystkich serdecznie na szachowym blogu Taktychenko! Nie sposób nie umieścić w pierwszym wpisie tej najświeższej, niezwykłej partii z Panem Januszem. Jako, że „standardowa” analiza tej partii jest już w Internecie (tutaj), w tym miejscu chciałbym przedstawić nieco inne spojrzenie. Poniższa analiza w zasadzie w zupełności pozbawiona jest konkretnych wariantów, a skupiłem się na słownym, strategicznym uzasadnieniu wyborów dokonywanych w tej partii. Dodatkowo boczne warianty wpisane są bez możliwości przestawienia ich na ‘internetowej’ szachownicy, żeby zachęcić Was do analizy poszczególnych posunięć w głowie :). Wykonując tę nową analizę próbowałem odizolować się od wcześniejszej, a przypomnieć sobie jak wyglądały moje myśli podczas rozgrywania partii. W żadnym stopniu nie używałem silnika komputerowego, ani nawet nie przestawiałem figur na szachownicy (tak jak to ma miejsce w trakcie prawdziwej partii). Mogą się więc pojawić pewne „obiektywne” niedokładności, ale czy nie ta tym polegają szachy? Gdybyśmy wszyscy grali jak programy, „idealnie” i bez emocji, szachy byłyby nudne. A że jesteśmy ludźmi, nasze myślenie jest często abstrakcyjne, zdarza nam się popełniać błędy, a naszym przeciwnikom nie zawsze udaje się wykorzystać nasze niedokładności i nawzajem. Zapraszam więc do nacieszenia swoich oczu niesamowitą taktycznie partią :)





Ktoś mógłby powiedzieć: „Z programem trzy razy byś przegrał tę partię”. Owszem. Ale również na moim miejscu program wygrałby kilka razy. Na szczęście w szachy grają ludzie, a grając nie znają oceny programu i to czyni naszą grę wspaniałą! Ludzie grają i się mylą, a tak ryzykowna gra stwarza przeciwnikowi więcej szans do pomyłek. Czy w takim razie ruch oceniany przez komputer, jest faktycznie obiektywnie słaby? Według mnie nie do końca. Jeśli chcemy całkowicie obiektywnie spojrzeć, musimy pamiętać, że gramy przeciw człowiekowi, który się denerwuje, tak samo jak my nie jest w stanie policzyć wszystkich wariantów, zdarzają się mu proste błędy. Tak więc obiektywnie poprawne jest to, co stwarza przeciwnikowi największe szanse na pomyłkę. Ale to tylko moje zdanie, Kacpra Poloka, szalonego zawodnika, o niewielkim rankingu :)
Mam nadzieję że podobają się Wam moje wypociny, może ktoś szachowo na tym skorzysta, może w ramach relaksu nacieszy oko ciekawą partią, może zawitacie tu by zobaczyć kolejną moją szaloną partię :) Zachęcam do komentowania, zarówno tu jak i na facebooku.