wtorek, 26 listopada 2013

Zastał szachownicę drewnianą, pozostawił kamienną, a w końcu roztaktychył.


Witam, witam, witam!

Drużynowe Mistrzostwa Polski - II liga seniorów, Poronin 2013. Turniej i miejsce które długo pozostaną w mojej pamięci z wielu względów. Tutaj jednak skupię się na najważniejszym aspekcie - czysto szachowym. W końcu po to tam pojechałem. Żeby grać i wygrywać. Po trzech wcześniejszych turniejach, z czego dwa zagrałem słabo, a trzeciego nie zagrałem wcale, jechałem na ligę drżąc o swoją formę. Jednak są świadkowie, którzy jeszcze w Rewalu słyszeli, że na lidze wracam do dobrych szachów...

Piąta runda, mecz na szczycie, ważny dla dalszego przebiegu turnieju.
Zarówno przed tą partią, jak i przed każdą inną na lidze, razem z Obrusem (7,5/9 klasa, szacun) słuchaliśmy na niemałej głośności piosenkę Muse - Survival. Taka bardzo motywacja.

I'm gonna win, spójrzcie:



Nie było tu wielkich fajerwerków jak we wcześniejszych partiach. Była za to głęboko policzona, niespodziewana ofiara tylko jednej figury, o strategicznym podłożu. Tym bardziej jestem z siebie dumny, że chyba nikt z obserwujących partię nie ocenił ofiary jako poprawną. Tzn na początku nie, później ocena chyba już nie ulegała żadnym wątpliwościom :)

Także pamiętajcie,
"I choose to survive
Whatever it takes."!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Początki Taktychenko.

Witam serdecznie po niekrótkiej przerwie. Obecnie w światowych szachach dzieje się bardzo dużo - mecz o Mistrzostwo Świata, DME, no i kolejny wpis Taktychenko. Dlatego dzisiaj będzie krótko, w końcu wszystkim spieszy się na transmisję z Warszawy.
Tym razem chciałbym zaprezentować Wam dawną partię, w której poświęciłem dużo drewna, aby później zabrać jeszcze więcej przeciwnikowi. Niestety będzie to partia jednostronna, ale jak najbardziej przyjemna dla oka, oczywiście z solidnym łubudu :)





Jeśli mnie pamięć nie myli, była to pierwsza partia w moim wykonaniu, którą wygrałem w szalonym (aczkolwiek nie najbardziej szalonym) stylu Taktychenko. Można z niej wyciągnąć lekcję, że nawet grając z teoretycznie dużo silniejszym przeciwnikiem (a może zwłaszcza z takim), warto zaryzykować, zarówno wybór skomplikowanego debiutu jak i ofiary materialne. Zachęcam wszystkich do takiej gry i sam nie zamierzam postępować inaczej :)

Dziękuję za poświęconą chwilę i już teraz zapraszam do przeglądania kolejnych wpisów, które niewątpliwie co jakiś czas będą się tu pojawiać.